Moje aktywacje
SP/BZ-007 Radziejowa, 15 czerwca 2013
Skoro "łykend" dłuższy się trafił, to trzeba to wykorzystać. Zaplanowałem Radziejową. Górę, na której nigdy w życiu nie byłem. Kiedyś, bardzo dawno temu, w roku 1976 byłem na pobliskiej Przechybie i zszedłem z niej ze złamaną ręką..... Stare dzieje i ręka już od dawna nie służy mi jako sygnalizator zmiany pogody bardzo szczęśliwy
Rodzinka miała wyjazd w okolice Nowego Targu, więc ja poprosiłem o podrzucenie do Suchej Doliny, skąd ruszyłem na Radziejową. Już na Przełęczy Obidza musiałem uzupełniać wilgoć w organiźmie. Pogoda super, ale powietrze jakieś takie bardziej lepkie, niż wczoraj. Gorąco dokucza. Od przełęczy szlak wiedzie częściowo lasem. Cień jest miły. Czasem odsłania się zatykający w piersiach dech widok na Pieniny. Tatr nie widać, gdyż za dużo wilgoci w powietrzu. W końcu są to pierwsze upalne dni po długich opadach deszczu..... Sporo razy zalegałem na mchu przy ścieżce, żeby odpocząć. Nadwaga daje się we znaki. Zwłaszcza przy tej wilgotności i temperaturze 30 stopni. Po 4 godzinach w końcu znajduję się pod wieżą widokową na szczycie Radziejowej. Ciasno u i ciężko coś wymyślić do powieszenia anteny. Jem kanapkę i popijam piwem. Przy okazji rozglądam się wokół (czy nikt nie opróżnia tego śmietnika???) i decyduję się nadawać z wieży i antenę zaczepić drugim końcem o jakieś drzewo. Przypadkowo spotkani turyści pomagają wieszać antenę i rozwijam stację na tarasie widokowym wieży. CQ CQ SOTA DE.... Dwa zawołania i jest pierwszy korespondent. Jest nim stacja UR4NWW/P/QRP. Wzajemne raporty 599 potwierdzają dobrą jakość mojej anteny. Jednak nie jest tak dobrze, jak na Jaworzynie. Antena wisi tuż nad drzewami, więc pewnie nie pracuje tak dobrze, jak wtedy kiedy wokół niej jest pusto. Łączności tylko 18 i żadnej stacji polskiej. Szkoda.W czasie mojego nadawania co jakiś czas pojawiają się inni turyści. Na szczęście nie za wielu, więc nie przeszkadzamy sobie wzajemnie. W pewnym momencie weszła para. Mama z 10-letnim synkiem w jednakowych koszulkach ze znakami Explorers Klubu i listą 28 szczytów na plecach. Okazało się, że właśnie tego dnia robili happening polegający na tym, że 28 ekip miało stanąć na 28 szczytach o godzinie 15-tej. Ci na tę okazję wtaszczyli na górę transparent z informacją, spory kawał szarlotki, która "robiła za tort" ze świeczkami i gejzerem sztucznych ogni. Na ich prośbę zrobiłem im zdjęcie. Potem żałowałem, że tylko ich aparatem. Było, minęło. Schodzę na dół. Zajęło mi to ponad 3 godziny mimo, że nie stanąłem ani na chwilkę po drodze. Zszedłem do Rytra, skąd zostałem zabrany do Nowego Sącza.
Bardzo udana aktywacja. Jedynie moje nogi mają inne zdanie i wciąż czuję bolesne zakwasy. Jak przejdą, to znów wymyślę jakąś wycieczkę z radiem na szczyt. Może w końcu jakaś kondycja się pokaże i będzie mniej boleśnie? Trzymajcie za mnie kciuki.


  PRZEJDŹ NA FORUM