Moja pierwsza aktywacja-czyli jak "poległem" pod Zęzowem.
Nic straconego Wieśku... Ja na swój Everest czekam dalej a jest nim Starorobociański Wierch, za pierwszym razem pogoda nam,czyli mnie i mojemu teamowi od robienia wyników (czytaj nie zrobimy dzisiaj 30 km to nie wracamy zakręcony)się załamała i nie byliśmy w stanie ustać na szczycie więcej niż 3 minuty.A za drugim zarobiłem napięciem i natężeniem ,więc nawet nie wyjmowałem stacji z walizki. Ale mam z tym Starorobociańskim od tej pory na pieńku i kiedyś mam nadzieję jeszcze tej zimy się rozliczymy. Więc drogi Aktywatorze nie łam się i powolutku aby do szczytu. Pozdrawiam SQ9RZK/P i grupa trzymająca władzę (czytaj ekipa aktywatorów)pan zielony


  PRZEJDŹ NA FORUM