Rakiety śnieżne - poradnik
BLOKADA PIĘTKI

Nie od dziś wiadomo, że ergonomia chodzenia wymuszała stosowanie w nartach czy rakietach mocowanie z tzw. wolną piętką. Wystarczy zrobić parę kroków, by uzmysłowić sobie, że zaczynamy kron od pięty, a kończymy na palcach. Niby oczywiste, ale przecież nikt się nad tym nie zastanawia. O ile w przypadku rakiet o kształcie prostokąta można sobie pozwolić na przytroczenie ich do butów na „całej” powierzchni, to w przypadku rakiet smukłych, czy nart jest to nie praktyczne, uniemożliwiające poruszanie się. Wolną piętkę stosujemy maszerując w terenie płaskim lub pod górę. Inaczej rzecz się ma przy schodzeniu. Tutaj należy mieć piętkę zablokowaną. Przed postawieniem kroku pięta buta jest dosyć wysoko nad gruntem, co przy wolnej piętce dochodziło by do „wahadła” rakiety i utrudniało postawienie buta, czy nawet wbicie rakiety „na sztorc”. W takiej konfiguracji, rakieta jest "przedłużeniem" pięty, dzięki czemu przy stawianiu kroku podparcie nogi o grunt następuje szybciej, a ciało nie jest narażone na utratę równowagi. Przy kończeniu kroku, pięta niezbyt wysoko unosi się w górę, więc zablokowanie piętki tutaj nie przeszkadza. Dodatkowo zaobserwowano, że przy schodzeniu „ciągnięcie” za nogami rakiet sprzyja utracie równowagi.
Blokada piętki przydaje się w jeszcze dwóch, innych przypadkach: gdy musimy się cofnąć, a zbyt głęboka warstwa śniegu nie pozwala na obrócenie się; i gdy zapadniemy się w zaspę świeżego śniegu.
Mechanizm blokady pokazano na poniższych zdjęciach: po lewej blokada zamknięta, po prawej wolna piętka.



Również dzięki wolnej piętce, przy podchodzeniu możemy skorzystać z takiej dobroci jak podpiętek, o którym będzie mowa poniżej.

PODPIĘTEK

Nie da się ukryć, że stosowanie podpiętka najpierw zrealizowano w wiązaniach narciarskich, bo to narty najpierw były głównym ekwipunkiem górskich eskapad w zimie. Jak zwykle z pomocą przede wszystkim przyszła ergonomia i trochę mechanika. Podchodzenia „jodełką” czy „schodkami” pod górę jest na dłuższą metę uciążliwe i męczące, a poruszanie się „na wprost” pod stoki o większym nachyleniu też do najmilszych się nie zalicza.

Aspekt mechaniczny.
W przypadku zastosowania podpiętka (rysunek po lewej), w momencie przeniesienia ciężaru ciała na daną nogę, następuje równomierny docisk narty czy rakiety do podłoża. Jest to o tyle ważne, że pod rakietą znajdują się równomiernie zamocowane kolce antypoślizgowe (a foki pod nartami). Jeżeli podchodzimy pod stromy stok, zmrożonym śniegiem czy nawet skuty lodem, to bardzo ważne jest aby wszystkie kolce równo przylegały do podłoża. Jeżeli nie będzie zachowany ten warunek, czyli tylko obciążenie przedniej części rakiety (rysunek po prawej), nasze ciało będzie się wspierać jedynie na dwóch kolcach, a to nie zapewnia żadnego bezpieczeństwa.

Aspekt ergonomiczny.
W przypadku braku podpiętka, na stoku o większym nachyleniu pięta nigdy nie będzie się wspierać o podłoże. Powoduje to, że pięta w bucie zaczyna „pracować” i zaczyna się dobrze każdemu znany: proces „obcierania”. Czym to skutkuje, to ogólnie wiadomo. Dodatkowo na podbicie stopy zaczynają również działać siły od mocno zawiązanych,zapiętych butów, co doprowadza do odgnieceń, a nawet otarć (kolor znaczników pomarańczowy).
Maszerowanie pod górę bez podpiętka przypomina wchodzenie po drabinie, z tą jednak różnicą, że na szczeblach drabiny stawiamy nogę śródstopiem, a w przypadku rakiet wchodzimy na palcach. Wystarczy postać sobie na szczeblu drabiny przez kilkanaście minut, ale tak aby stopa opierała się o niego u nasady palców i był mniej więcej zachowany kąt prosty między stopą, a podudziem. Po tym czasie, obciążone skrajnie niekorzystnie mięśnie zaczną drgać, drętwieć, aż w końcu „puszczają” i noga ześlizguje się ze szczebla. Efekt ten zwany „telegrafem” jest doskonale znany osobom uprawiającym wspinaczkę skałkową, panelową czy po prostu alpinizm. Dlatego też aby uniknąć zmęczenia mięśni przy wielogodzinnym dreptaniu w rakietach czy nartach pod górę, podpiętkom mówimy stanowcze TAK.






  PRZEJDŹ NA FORUM