Konno...
Jarek, zgoda. Nie rozwijam też tematu, że jazda konno to też i pewien wysiłek jeźdźca, nie porównywalny chyba do jazdy samochodem, stąd i temat "wniesienia" na szczyt jest do przegadania głębiej pewnie...
Ale, kto by się fatygował, jak znajdziemy chętnego na takie aktywacje, to może wtedy można zacząć rozdrabniać. Wg mnie można konno, a dla purystów - ostatnie metry można zejść i poprowadzić konika. Całe szczęście, że nie obowiązuje zasada nie używania konia jako wsparcia instalacji radiowej, to może i przeciwwagę potrzyma w pysku... oczko


  PRZEJDŹ NA FORUM