SP/BZ-053 Kocierz
No to ja dodam swoją relację z wczoraj. Jako, że forum niestety nie sprzyja wrzucaniu fotek, to tylko podlinkuję galerię wesoły

https://picasaweb.google.com/108842048781753433008/28112015SOTAWielkaGrapaKocierz02#

No i tak zainspirowany zimowymi wyprawami Jarka SP9MA i Tomka SQ9JKL, postanowiłem zaryzykować i ruszyć na dość spokojny szczyt SOTA, jakim jest Wielka Grapa na Kocierzu.

Z uwagi na to, że nie mam jeszcze zrobionego kabla zasilającego dla radia mobilowego, musiałem zabrać ręczniaka. O tyle dobrze, że mam do niego zapasową baterię, w razie jak by zabrakło (a niskie temperatury potrafią zrobić swoje) lub też na drugą górkę.
Poza anteną kierunkową, miałem również antenę teleskopową do ręczniaka. W razie jak by warunki pogodowe nie pozwalały na maszt to zawsze jest plan B.

Wszystko przygotowane i spakowane dzień wcześniej. Nawet mam swoją SOTA check listę wesoły

Data aktywacji: 28.11.2015.

Sobota rano, pobudka o 5 rano. Pierwsza myśl jaka przeszła mi przez głowę to "nigdzie nie jadę, śpię dalej" ...
30min później już byłem na nogach wesoły
Śniadanie już wieczorem sobie przygotowałem do zabrania w drogę.
Rano tylko zrobić herbatę do termosu i kubka termicznego.

6:00 byłem już w aucie. Jeszcze z Katowic nie wyjechałem i dmuchanko na Kostuchnie wesoły
Śniadanie w samochodzie.

Po 7:30 byłem już na parking na Kocierzu. Zostało tylko założyć stuptuty i ruszyć w szlak.
Nieopodal był słup ze znakami. Obrałem od razu odpowiedni kierunek.

Temperatura około zerowa. Śniegu dookoła było dość sporo, ale bez przesady. Ważne, że nie padał śnieg. Nie było wiatru.
Niestety po drodze nie nacieszyłem się żadnymi widokami. Mgła była nieubłagana.
Szlak czerwony bardzo dobrze oznakowany, jednak trzeba mieć oczy szeroko otwarte i wypatrywać drzew, na których są pomalowane oznaczenia szlaków.

Tym razem uważałem, aby nie powtórzyć sytuacji z powrotu z Czupla Wilkowickiego.

Wejście zajęło mi więcej niż innym, szedłem może wolniej, spoglądałem na drzewa, na telefon czy oby na pewno dobrze idę i czy czasem nie za daleko. No w sumie to spowolniło mnie podejście na końcu. Początek szlaku jest spokojny, trochę w dół, trochę w górę. Sobie pomyślałem, że lajtowo wesoły A tu na końcu taka niespodzianka.

Kije trekingowe miałem ze sobą, więc się wspomagałem przy podejściu.

Jakieś 100-200m przed szczytem było dwóch "drwali", ścinali drzewa piłami spalinowymi. Trochę hałasu było, jednak tam dalej nie było ich już za bardzo słychać.

Rozglądałem się dookoła szukając znaku szczytu. Szukałem Wielkiej Grapy ... a tu Kocierz. Hmmm, czy to jest to? wesoły
Po krótkiej analizie mapy na telefonie stwierdziłem, że to musi być to.

Nie miałem ochoty na rozkładanie masztu na odciągach, za dużo z tym zabawy, poza tym ciężko bylo by się tam gdzieś wbić.
Szukałem jakiegoś pieńka, słupa.
Maszt przymocowałem pasem na rzepy - jak kupowałem materac w Ikei to byl on spięty takimi dwoma pasami na rzepy. Same rzepy długie i mocne.

I najgorsze, montaż tej anteny LPDA ... 10 elementów, wkręca się je bez problemu, ale trochę to zajmuje, brudzą ręce i trochę palce/dłonie nadwyręża. Trzeba zmienić na coś lepszego.

Sprzęt podłączony, czas zacząć wołanie. Ale jeszcze przed tym napić się gorącej herbaty.
Aaa, no i jeszcze ukierunkować antenę ... ale szukam kompasu i nie mam smutny gdzieś musiałem go w domu zostawić. Na szczęście kompas w telefonie zadziałał i mi podpowiedział.
PS. musiałem od razu wrzucić kompas do check listy wesoły ale po powrocie do domu "na stałe" przypiąłem go do plecaka.

Oh jak dobrze, że kupiłem to siedzisko dzień wcześniej. Przydało się. Tylko brakuje jeszcze jakiegoś ogrzewacza pod cztery litery wesoły
Termos też "uratował" mi życie. Kubek termiczny mam bardzo dobry, ale w warunkach zewnętrznych nie utrzymał by ciepła.

Zaczynam wołać ... cisza ... wołam, cisza ... oj, zaczyna mnie to martwić. I sobie myślę, że zrobię te 4 QSO i zwijam manatki.
Jednak po paru minutach jako pierwszy odezwał się Dominik SQ9ORN wesoły
Od razu mnie to ucieszyło, z dwóch powodów:
- jestem słyszalny,
- i to jak "daleko" wesoły

A dla przypomnienia to działałem z ręczniaka na 5W. Więc nie wiedziałem jaki będzie odzew, czy w ogóle będzie przy tych warunkach, i jak daleko polecę. A tu Katowice. No to byłem "w domu" wesoły
Potem było tylko lepiej, Bytom, Piekary Śląskie, i to z bardzo dobrymi raportami.
Pomyślałem sobie, "wow jest fajnie!!!" wesoły

Podczas wywołania było sporo ciszy. Brak korespondentów? Spali jeszcze? No nie było już tak wcześnie rano, bo po 9 czasu lokalnego.
Ale nie daję za wygraną i wołam mocno dalej. Nawet kilka razy przestawiałem antenę w innym kierunku. W stronę Krakowa generalnie cisza, tylko odezwał się Andrychów, Lgota, Babice, Zawoja. Najwięcej korespondentów jednak z Górnego Śląska i okolic.

Po niecałej godzinie zrobiłem sobie przerwę. Trzeba było sie rozgrzać. Więc z pomocą przyszła gorąca herbata. Musiałem trochę pobiegać, aby ogrzać stopy/palce.
Teraz wiem o czym zapomniałem, o ogrzewających wkładkach do butów, idealnie się mieszczą pod palcami. Rok temu je stosowałem w zimie na rowerze. I kolejny element do check listy SOTA, no zimowej check listy wesoły

Kolejna seria wywołań po godzinie 10 czasu lokalnego. Wysłałem koledze z Częstochowy sms'a z informacją o freq. A tak z ciekawości, zobaczymy czy się uda zrobić łączność.
I tak sobie wołam , wołam, ktoś się odezwał, zapisałem znak, znak jest mi znajomy, ale jeszcze na tamtą chwilę nie zajarzyłem, że to właśnie SQ9KFZ z Częstochowy wesoły
No szczena mi opadła wesoły banan od lewej do prawej. I nie bylo zbytnio dużej różnicy jak nadawał przy 100W a po chwili na 5W. Doszły jedynie lekkie szumy. Ale raport na tą odległość i warunki mogę uznać na rewelacyjny nawet na jego 5W.

Po prawie 2 godzinach koczowania na Kocierzu już zaczynałem czuć zmęczenie. Chciałem dobić do równych 20 QSO, ale niestety już była tylko cisza w głośniku.

Moją pierwszą zimową aktywację SOTA zaliczam jednak do bardzo udanej.
Lącznie 17 QSO na 2m.

Powrót do samochodu był już szybszy i łatwiejszy, jednak przy tych stronych zejściach trzeba było uważać. I znowu kije się tutaj przydały.

W aucie czekała na mnie ciepła herbata z kubka termicznego wesoły
Więc w drogę. Kierunek Andrychów, do teściów na pyszny obiadek wesoły
A popołudniu powrót do Katowic.

Kilka wniosków:
- na następne zimowe SOTA przydal by się długopis z NASA wesoły
- ogrzewane wkładki do butów
- przy podejściach trzeba się lżej ubrać, tj. o jedną warstwę mniej, którą należy ubrać będąc już na miejscu.

Ot tyle z takiej mojej krótkiej relacji wesoły

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za miłe QSO!
73 i do następnego razu, być może z Łamanej Skały.


  PRZEJDŹ NA FORUM