Jak dosłownie traktować zapis o sposobie osiągnięcia szczytu?
Najważniejsze, to nie oszukiwać samego siebie wesoły
Np. na Równicę wchodziłem wyruszając z Ustronia, a nie z parkingu przy schronisku, na Czantorię szedłem na nogach w obie strony nie korzystając z wyciągu. W innym przypadku satysfakcja byłaby dużo mniejsza wesoły
Wszystko zależy od indywidualnego podejścia. Moim zdaniem jest różnica pomiędzy stwierdzeniem: wyszedłem na szczyt, a stwierdzeniem: byłem na szczycie.
Trudne jest jednak precyzyjne określenie, ile trzeba przetuptać na nogach, aby móc powiedzieć, że na szczyt się weszło. Każdy przypadek będzie inny. Powinny decydować o tym zawsze zdrowy rozsądek i uczciwość wobec samego siebie.


  PRZEJDŹ NA FORUM