| Strona: 1 / 1 strony: [1] |
Rakiety śnieżne - poradnik | |
| | SQ9APD | 09.01.2014 21:06:57 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja: Kraków, KO00ac
Posty: 1528 #1710016 Od: 2011-8-14
Ilość edycji wpisu: 9 | Decydując się na opracowanie materiału o rakietach śnieżnych, wydawało się, że wystarczy zrobić kilkanaście fotek, dodać kilka haseł, i to wystarczy. Zagłębiając się jednak w temat stwierdziłem, że będzie to prześlizgnięcie się po temacie i warto napisać coś więcej. Należy mieć świadomość, że ta swoista „powieść w odcinkach” nie wyczerpuje tematu, ale wystarczy laikowi do obeznania się w temacie i samodzielnego dokonania wyboru modelu rakiet i ich kupna. Do dzieła...
WSTĘP
Rakiety i narty zostały wymyślone do pokonywania zaśnieżonych terenów w zupełnie różnych terenach. Dopiero stosunkowo nie dawno, po wprowadzeniu modyfikacji, zaczęto stosować je zamiennie zarówno w górach jak i na terenach płaskich, ale gęsto zalesionych gdzie manewrowanie nartami może być znacznie utrudnione. Wystarczy przyjrzeć się zdjęciom z lat sprzed IWŚ, aby stwierdzić, że w zimie, w górach istniała tylko turystyka narciarska. I coś w tym musi być, gdyż jeszcze nie tak dawno, w cywilizowanych turystycznie krajach, zimowa turystyka górska opierała się wyłącznie na szeroko pojmowanym narciarstwie: śladowym, skitourowym i zjazdowym. Nikt o zdrowym umyśle nie wychodził w góry „z buta”. I jak twierdzi jeden z najlepszych przewodników wysokogórskich i alpejskich w Polsce oraz specjalista od lawin - Marcin Kacperek, piesza turystyka górska w zimie jest domeną... Polaków. Nie zgłębiając tej hipotezy, bo nie o tym tu będzie mowa, przedstawić należy jakie są główne różnice pomiędzy skitourami i rakietami.
1) Sposób poruszania się. Na rakietach normalnie idziemy jakby „ciągnąc” za nogą rakietę, natomiast skitoury przesuwamy. Taki sposób poruszania się ma kolosalne znaczenie. Przede wszystkim, prędkość i ergonomiczność poruszania się, i to pod górę, bo w dół to rzecz oczywista. Druga sprawa to fakt, że oddziaływanie narty na powierzchnię pokrywy śnieżnej jest bardziej statyczne, niż w przypadku rakiet. Ma to znaczenie w przypadku poruszania się w terenie zagrożonym lawinowo. „Udarowe” obciążenie pokrywy śnieżnej podczas stawiania kroków czy to w butach, czy to w rakietach, zwiększa niebezpieczeństwo jej pęknięcia zarówno wzdłuż, jak i w jej głąb. Oczywiście poruszając się na nartach, takie niebezpieczeństwo również występuje, szczególnie przy dynamicznym zjeździe, jednak przy tempie marszowym jest ono zdecydowanie mniejsze niż w przypadku poruszania się pieszo. Dodatkowo należy mieć świadomość, że o ile w przypadku porwania przez lawinę narciarza, prawdopodobieństwo wypięcia butów z wiązań jest dość duże, to w przypadku rakiet maleje do zera, gdyż konstrukcja zapięć na to nie pozwala. Przypięte do nóg rakiety działają jak „kotwy” i ciało zamiast unosić się na powierzchni lawiny – do tego należy dążyć będąc porwanym - zostaje wciągnięte w jej głąb. Natomiast na minus nart można przypisać konieczność wyuczenia się umiejętności zjazdów na nartach w terenie nieprzygotowanym. Wielokrotnie zdarzają się przypadki, że osoba świetnie jeżdżąca przy wyciągu, nie radzi sobie nawet przy łagodnych skrętach w „puchu”.
2) Wielkość. Nie da się ukryć, że na plus rakietom należy zaliczyć ich wielkość i ciężar. Nie ma problemów z ich transportem. Nawet dobrze przytroczone do plecaka narty, potrafią nim kołysać podczas marszu. Poza tym, trzeba uważać na gałęzie, które w zimie wiszą „niżej” (a) gruba pokrywa śniegu powoduje, że poruszamy się wyżej w stosunku do powierzchni ziemi; b) gałęzie zwisają obciążone śnieżnymi czapami.)
3) Cena. Rakiety prezentowane przeze mnie poniżej wydają się być wzorcowymi, w porównaniu do których powinno się dokonywać weryfikacji i wyboru rakiet. Są one optymalne pod kątem finansowym i zastosowanych rozwiązań technicznych, wykorzystania w budowie materiałów i ich wytrzymałości. Ich obecna cena to 500zł na styczeń 2014 rok. Oczywiście można kupić droższe modele, ale wtedy należałoby się zastanowić, czy nie lepiej zdecydować się na sprzęt skiturowy. Za 1400-1500zł, można zakupić komplet: nowe buty i foki, oraz używane, ale całkiem dobre, sprzed kilku lat modele nart z wiązaniami.
Należy też mieć świadomość, że w szczególnych warunkach pokrywy śnieżnej, może okazać się, że poruszanie się na rakietach jest łatwiejsze niż na skitourach. Tak więc nie należy rakiet zupełnie dyskredytować w turystyce górskiej. Ale, żeby kupić sprzęt, który sprawdzi się w użytkowaniu, trzeba zapoznać się z kilkoma charakterystycznymi cechami i rozwiązaniami technicznymi.
RODZAJE RAKIET
Rakiety można podzielić na różne kategorie, w zależności od przeznaczenia, materiału z którego są wykonane, czy samej konstrukcji. Kształt: - prostokątne lub zbliżonym kształcie, o zaokrąglonych rogach, - podłużne, przypominające kształtem wydłużony kwadrat, ósemkę, krople wody czy rakietę do tenisa. Materiał: - tworzywo sztuczne, - stalaż aluminiowy lub inny lekki stop metali, na którym naciągnięta jest skóra lub pleciona linka. Konstrukcja: - płaskie, - z wygiętym do góry przodem. Wielkość: - zwykle wykonywane w trzech uniwersalnych rozmiarach, dostosowanych do właściwych przedziałów wagowych użytkownika.
Dla potrzeb górskich wydaje się, że najbardziej optymalne rozwiązania konstrukcyjne posiadają rakiety prezentowane poniżej: z wygiętym do góry przodem ułatwiającym operowanie nimi, o wąskim kształcie, który pozwala na stawianie nóg w ergonomicznej odległości od siebie, oraz posiadające właściwie wszystkie poniżej omówione elementy.
Znawcy tematu twierdzą, że ze względu na zmniejszoną wytrzymałość mechaniczną i podatność na uszkodzenie materiału z kontakcie z ostrym podłożem takim jak: wystająca skała, czy konar, należy odrzucić rakiety o konstrukcji stelażowej, a wybrać konstrukcję z materiału jednolitego. Jednak przy stosunkowo rzadkim używaniu i właściwej konserwacji można również z powodzeniem używać i tych pierwszych. Należy też zauważyć, że wiązanie w rakietach stelażowych nie posiada listwy „podeszwowej”, co uelastycznia samo przymocowanie buta do rakiety. Może to doprowadzić do wystąpienia – jak ja to nazywam – efektu muzealnych kapci, o którym będzie mowa w dalszej części opracowania.
WIELKOŚĆ / ROZMIAR
Zasadniczą rzeczą jaką należy się kierować przy doborze rakiet, to ich wielkość. Jak napisałem wyżej zwykle producenci wykonują modele swoich rakiet w trzech przedziałach wagowych, co wpływa ze zrozumiałym względów na ich wielkość oraz – w przypadku rakiet z materiału jednolitego, grubość i wzmocnienia (użebrowanie). Należy do masy ciała dodać masę ubioru (w zimie może to być nawet i 5-6kg) a także ciężar plecaka. I tu zalecam od razu dorzucić 10-15kg, bo nigdy nie wiadomo kiedy pójdziemy w góry z cięższym plecakiem (wiadomo, że np.: FT-897 + aku 19Ah trochę waży). Jeżeli masa całkowita będzie balansować na granicy, należy wybrać rakiety z następnego, wyższego przedziału. Po pierwsze chodzi o nośność rakiety (co z tego, ze mamy rakietę jak dobrana na mniejszą wagę nie utrzymuje nas wystarczająco płytko), po drugie o to, żeby w przypadku np. położenia przodu rakiety na schowanym pod cienką warstwą śniegu konarze, nie doszło pod obciążeniem do jej zbyt dużego ugięcia i w efekcie pęknięcia jej samej. O ile w nowym rakietach nie powinno to się zdarzyć, to w kilkuletnich, spracowanych już na szlaku może mieć miejsce.
_________________ Pozdrawiam Bartek SQ9APD | | | Electra | 22.12.2024 19:26:20 |
|
| | | SQ9APD | 09.01.2014 22:49:39 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja: Kraków, KO00ac
Posty: 1528 #1710141 Od: 2011-8-14
Ilość edycji wpisu: 16 | WIĄZANIA
Wiązania w nowoczesnych rakietach ewoluowały. W przeciągu 10 lat zmieniały się konstrukcje wielokrotnie, od zwykłych rozwiązań paskowych ze sprzączkami, poprzez paski z klamrami zatrzaskowymi, aż po nowoczesne rozwiązania paskowo-dźwigniowie. Hitem są jednak wiązania automatyczne, jednak wymagają one stosowania butów przystosowanych do takich zapięć (wykorzystywanych też przy rakach). Zwiększa to jednak koszt samych rakiet, jak i wcale, i tak nie tanich już butów.
Jak ewoluował system mocowania bytów można zobaczyć na poniższych zdjęciach: - po lewej, typowe wiązanie paskowe, wielokrotnie obejmujące buta, ze sprzączkami zaciskowymi – wadą tego rozwiązania było to, że praktycznie nie dało się dobrze przytroczyć, a także i wypiąć buta bez zdejmowania rękawic; - po środku, wiązanie również paskowe, z klamrą zapinającą – opisane poniżej; - po prawej, wiązanie paskowe-dźwigniowe – napinanie paska polega na odciąganiu dźwigni mechanizmu napinającego, podobnie jak przy butach narciarskich, łyżwach, czy rolkach - najbardziej optymalne rozwiązanie.
Podstawą wiązania jest listwa „podeszwowa” {1}, na której stawia się but i do niej go przytracza. Ma to dwie podstawowe zalety: 1) techniczną: but o miękkiej konstrukcji – typowo trekingowy, z elastyczną podeszwą klasy Vibram, jest dodatkowo usztywniony, nie następuje jego zginanie w okolicy nasady palców, co przy namoczonej od kontaktu ze śniegiem tkaniny czy skóry, nie doprowadza do zwiększenia tendencji przecierania się ich w tym miejscu; 2) ergonomiczną: stopa jest przymocowana w osi rakiety, co wpływa na komfort chodzenia; w wiązaniach bez listwy (zdjęcie po prawej) może dochodzić w trakcie wędrówki do przesuwania się pięty na boki (efekt kapci muzealnych) względem osi wiązania (kwestia budowy ciała, stylu chodzenia, itp.), i doprowadzać do „skręcania” rakiet względem siebie czy kierunku marszu – na dłuższą metę może doprowadzić do szybszego się zmęczenia nóg, czy nawet całego organizmu; oczywiście przy dobrym dopasowaniu wiązania do buta teoretycznie ta tendencja nie powinna mieć miejsca, praktycznie jednak, podczas marszu but w takim wiązaniu "pracuje" i trzeba o wiele częściej dokonywać korekty mocowania, niż ma to miejsce w przypadku wiązań z listwą "podeszwową".
Niezależnie od rozmiaru rakiety, każde wiązanie jest uniwersalne jeżeli chodzi o jego ustawienie/dopasowanie do właściwego rozmiaru buta. Mocowanie piętki wiązania {2} jest tak skonstruowane, aby w każdej chwili można było prostym ruchem, nawet w grubych rękawiczkach, dokonać korekty ustawienia, np. w przypadku zmiany użytkownika.
Obecnie stosowane rozwiązania wiązań eliminują każdorazowe odpinanie i przewlekanie pasków troczących i ich regulację. Po włożeniu buta należy zapiąć klamrę {4} i zaciągnąć mocno paski {3} tak aby mocno dociskały buty do listy „podeszwowej”. W przypadku konieczności zdjęcia rakiet, wystarczy rozpiąć klamrę i wyjąć buta. Ponowne mocowanie rakiet sprowadza się do zapięcia klamry i ewentualnie lekkiej korekcji zaciągnięcia pasków.
W przypadku zastosowania rozwiązania z dźwignią napinającą, najpierw należy poluzować pasek w klamrze {3}, następnie włożyć buta i pasek z zębatką {6} przełożyć przez mechanizm napinający {7}. Następnie dociągnąć pasek {3} i wykonać 2-3 ruchy dźwignią {7}. Operowanie przy późniejszym zakładaniu czy ściąganiu rakiet sprowadza się do poluzowywania lub napinania paska zębatego poprzez mechanizm napinający.
Należy jednak pamiętać, aby przy butach elastycznych (skórzanych, cordurowych, itp), nie zaciągać pasków na siłę. Może to spowodować zbyt duży ucisk stóp, doprowadzić do ich niedokrwienia, a co za tym idzie: do powstania odmrożeń! _________________ Pozdrawiam Bartek SQ9APD | | | SQ9APD | 14.01.2014 21:24:26 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja: Kraków, KO00ac
Posty: 1528 #1715401 Od: 2011-8-14
Ilość edycji wpisu: 14 | BLOKADA PIĘTKI
Nie od dziś wiadomo, że ergonomia chodzenia wymuszała stosowanie w nartach czy rakietach mocowanie z tzw. wolną piętką. Wystarczy zrobić parę kroków, by uzmysłowić sobie, że zaczynamy kron od pięty, a kończymy na palcach. Niby oczywiste, ale przecież nikt się nad tym nie zastanawia. O ile w przypadku rakiet o kształcie prostokąta można sobie pozwolić na przytroczenie ich do butów na „całej” powierzchni, to w przypadku rakiet smukłych, czy nart jest to nie praktyczne, uniemożliwiające poruszanie się. Wolną piętkę stosujemy maszerując w terenie płaskim lub pod górę. Inaczej rzecz się ma przy schodzeniu. Tutaj należy mieć piętkę zablokowaną. Przed postawieniem kroku pięta buta jest dosyć wysoko nad gruntem, co przy wolnej piętce dochodziło by do „wahadła” rakiety i utrudniało postawienie buta, czy nawet wbicie rakiety „na sztorc”. W takiej konfiguracji, rakieta jest "przedłużeniem" pięty, dzięki czemu przy stawianiu kroku podparcie nogi o grunt następuje szybciej, a ciało nie jest narażone na utratę równowagi. Przy kończeniu kroku, pięta niezbyt wysoko unosi się w górę, więc zablokowanie piętki tutaj nie przeszkadza. Dodatkowo zaobserwowano, że przy schodzeniu „ciągnięcie” za nogami rakiet sprzyja utracie równowagi. Blokada piętki przydaje się w jeszcze dwóch, innych przypadkach: gdy musimy się cofnąć, a zbyt głęboka warstwa śniegu nie pozwala na obrócenie się; i gdy zapadniemy się w zaspę świeżego śniegu. Mechanizm blokady pokazano na poniższych zdjęciach: po lewej blokada zamknięta, po prawej wolna piętka.
Również dzięki wolnej piętce, przy podchodzeniu możemy skorzystać z takiej dobroci jak podpiętek, o którym będzie mowa poniżej.
PODPIĘTEK
Nie da się ukryć, że stosowanie podpiętka najpierw zrealizowano w wiązaniach narciarskich, bo to narty najpierw były głównym ekwipunkiem górskich eskapad w zimie. Jak zwykle z pomocą przede wszystkim przyszła ergonomia i trochę mechanika. Podchodzenia „jodełką” czy „schodkami” pod górę jest na dłuższą metę uciążliwe i męczące, a poruszanie się „na wprost” pod stoki o większym nachyleniu też do najmilszych się nie zalicza.
Aspekt mechaniczny. W przypadku zastosowania podpiętka (rysunek po lewej), w momencie przeniesienia ciężaru ciała na daną nogę, następuje równomierny docisk narty czy rakiety do podłoża. Jest to o tyle ważne, że pod rakietą znajdują się równomiernie zamocowane kolce antypoślizgowe (a foki pod nartami). Jeżeli podchodzimy pod stromy stok, zmrożonym śniegiem czy nawet skuty lodem, to bardzo ważne jest aby wszystkie kolce równo przylegały do podłoża. Jeżeli nie będzie zachowany ten warunek, czyli tylko obciążenie przedniej części rakiety (rysunek po prawej), nasze ciało będzie się wspierać jedynie na dwóch kolcach, a to nie zapewnia żadnego bezpieczeństwa.
Aspekt ergonomiczny. W przypadku braku podpiętka, na stoku o większym nachyleniu pięta nigdy nie będzie się wspierać o podłoże. Powoduje to, że pięta w bucie zaczyna „pracować” i zaczyna się dobrze każdemu znany: proces „obcierania”. Czym to skutkuje, to ogólnie wiadomo. Dodatkowo na podbicie stopy zaczynają również działać siły od mocno zawiązanych,zapiętych butów, co doprowadza do odgnieceń, a nawet otarć (kolor znaczników pomarańczowy). Maszerowanie pod górę bez podpiętka przypomina wchodzenie po drabinie, z tą jednak różnicą, że na szczeblach drabiny stawiamy nogę śródstopiem, a w przypadku rakiet wchodzimy na palcach. Wystarczy postać sobie na szczeblu drabiny przez kilkanaście minut, ale tak aby stopa opierała się o niego u nasady palców i był mniej więcej zachowany kąt prosty między stopą, a podudziem. Po tym czasie, obciążone skrajnie niekorzystnie mięśnie zaczną drgać, drętwieć, aż w końcu „puszczają” i noga ześlizguje się ze szczebla. Efekt ten zwany „telegrafem” jest doskonale znany osobom uprawiającym wspinaczkę skałkową, panelową czy po prostu alpinizm. Dlatego też aby uniknąć zmęczenia mięśni przy wielogodzinnym dreptaniu w rakietach czy nartach pod górę, podpiętkom mówimy stanowcze TAK.
_________________ Pozdrawiam Bartek SQ9APD | | | SQ9APD | 16.01.2014 22:18:22 |
Grupa: Administrator
Lokalizacja: Kraków, KO00ac
Posty: 1528 #1717512 Od: 2011-8-14
Ilość edycji wpisu: 4 | KOLCE I ZĘBY ATAKUJĄCE
Póki stosujemy rakiety w terenie płaskim, to właściwie nie jesteśmy narażeni poślizgnięcie. Ale w terenie górskim, na zmrożonym śniegu czy wręcz miejscami lodzie, bez dodatkowych zabezpieczeń, rakiety zachowały by się jak narty i to niezbyt kontrolowanie. A tego chcielibyśmy uniknąć. Dlatego też producenci stosują dwa rodzaje dodatkowych rozwiązań, które mają nam zapewnić bezpieczne użytkowanie rakiet.
Pierwsze to kolce (zdjęcie po lewej). Zwykle 6 sztuk, montowane równomiernie pod rakietami. Ich zadaniem jest nie dopuszczenie do ślizgu rakiety podczas przenoszenia obciążenia. W rakietach przeznaczonych do wysokogórskich wypraw stosuje się dodatkowe elementy, montowane od spodu zamiast kolców, tzw. gripy lub harszle. Harszle są szerzej znane, szczególnie posiadaczom ski-tourów. Ze względu na specyficzną konstrukcję rakiet stelażowych, nie montuje się w nich kolców ani gripów, a jedynie harszle.
Drugie z rozwiązań to zęby atakujące (zdjęcie po prawej). Przy podchodzeniu pełnią one rolę podobną do przednich zębów raków. Są one ważne szczególnie na krótkich, stromych, oblodzonych czy pokrytych zmrożonym śniegiem odcinkach stoków, gdzie ze względów ergonomicznych nie można obciążyć równomiernie rakiety. Aby zęby atakujące mogły spełnić swoją rolę, musiały zostać one zamontowane do listy „podeszwowej”, bo to ona jest bezpośrednio przytroczono do buta.
.
DODATKI
Jednym z dodatków, który właściwie powinien być w standardowym wyposażeniu rakiet wykonanych z tworzywa sztucznego, jest tzw. SSAS – system tłumienia drgań i hałasu (zdjęcie po lewej). Jest to po prostu podkładka ze specjalnego tworzywa/gumy, która montowana jest w tyłu listy „podeszwowej”. Jaka jest różnica w używaniu rakiety z SSAS i bez niego? Taka sama jak chodzenie po asfalcie i ścieżce gruntowej. Wpływa to nie tylko na mniejszy poziom zmęczenie nóg, ale i całego organizmu. Co do hałasu, to mówią, że do wszystkiego się można przyzwyczaić. Pewnie i można, ale to swoiste „klapanie” listwy „podeszwowej” o rakietę jest uciążliwe, szczególnie przy wielodniowych wędrówkach. A jak obrazowo opisać różnicę hałasu? Może trochę z przesadą, ale... Podchodząc pod Turbacz w Gorcach na rakietach bez SSAS obudzimy niedźwiedzia w Tatrach, a podchodząc na rakietach z SSAS, co najwyżej będziemy drażnić psy w Nowym Targu, u podnóża Gorców.
O gripach i harszlach była mowa powyżej (zdjęcie w środku i po prawej). Nie są to elementy bezwzględnie potrzebne, ale w niektórych, rzadkich przypadkach mogą się przydać.
Właściwie powinno się wspomnieć o jeszcze jednym elemencie nie związanym z rakietami, ale bardzo potrzebnym. Chodzi o kijki narciarskie czy trekkingowe. Bez nich chodzenie na rakietach nie ma najmniejszego sensu. Są bardzo pomocne przy utrzymaniu równowagi. W przypadku kijków trekkingowych, należy jednak pamiętać, aby na zimę doposażyć je w talerzyki o średnicy 10-13mm. W przeciwnym razie, z talerzykami o małej średnicy nie będą spełniać swojego zadania, ze względu na zapadanie się w pokrywie śnieżnej.
I tym optymistycznym akcentem "powieść w odcinkach" dobiegła końca. Do zobaczenia na rakietowym szlaku... _________________ Pozdrawiam Bartek SQ9APD | | | SQ7OVV | 17.01.2014 18:22:03 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: JO91LO
Posty: 155 #1718120 Od: 2012-4-21
| Wszystko fajnie.... Dzięki za opowieść.
Jednak jest pewien problem.... Nie spotkałem jeszcze rakiet na moją masę 1/8 tony Z plecakiem i w grubych ciuchach to nawet 1/6 tony może być.....
Chyba trzeba znów szlaban na gary zarzucić.....
_________________ Pozdrówka Kuba | | | SQ9JXB | 18.01.2014 08:15:11 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: JO90JB
Posty: 177 #1718546 Od: 2013-11-17
| Kuba - mnie pomaga w tym rower
Po takiej zaprawie to i w górach lżej. _________________ Niewiedza jest błogosławieństwem. Wiedząc wszystko nie byłoby nic do odkrycia http://emisje-cyfrowe.sq9jxb-sq6mno.pl/news.php http://sq9jxb-sq6mno.pl/news.php
| | | Electra | 22.12.2024 19:26:20 |
|
|
| Strona: 1 / 1 strony: [1] |
<< Pierwsza | < Poprzednia | Następna > | Ostatnia >> |
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|